Jesień to najbardziej odkrywcza pora roku. I to jest news ;) Bo niby jak? Przecież to latem podróżujemy, spacerujemy, jeździmy rowerem. Najwięcej znajomości nawiązujemy, w ciepłe letnie wieczory. Wtedy bez trudu wynurzamy spalone nosy i odkrywamy. No tak, latem odkrywamy świat a jesienią siebie.
Mój proces odkrywczy trwa już bardzo długo. Teraz przeszedł w fazę depresyjną. Dopadło mnie okrutne poczucie samotności, które usprawiedliwiałam trzydziestką oraz jesienną melancholią. Dopiero dziś zdaję sobie sprawę, jak bardzo pozorna okazała się ta samotności, i że ten stan był przejściem do kolejnego odkrycia siebie samej, ale od początku .
Opiszę Wam kilka typów ludzi, których zaczęłam obserwować przechodząc moją jesienną depresję ;)
Zauważyliście jak wielu ludzi wokół nas ogarnęła mania posiadania, czegokolwiek? W moim otoczeniu ludzie zagracają się ciuchami, kosmetykami, wszelkiego rodzaju pierdołami, które można powiesić, postawić, zapalić, albo wszystko na raz ;)
Jakiś czas temu wypadłam z tej grupy z prostego powodu, skąpstwa.
Wolałam zbierać kasę na rzeczy potrzebne, niż śmieci, których nie miałam już gdzie pomieścić w moim mieszkanku. Oczywiście, nie zrezygnowałam ze sprawiania sobie drobnych przyjemności. Nie byłabym sobą, gdybym nie skorzystała z sezonowej wyprzedaży, ale kieruje mną raczej potrzeba niż zachcianka.
Ten krótki przykład posłuży mi do opisania procesów pozyskiwania energii. Brzmi trochę jak referat z fizyki, ale bez obaw, nie będzie aż tak źle.
Przeczytałam ostatnio, że człowiek funkcjonuje w zamkniętym kręgu energetycznym. Może to być rodzina, szkoła, praca ... I żeby utrzymać naszą energię, nabieramy pewnych nawyków. Mogą one pomóc nam zachować to co nasze, albo podkraść innym to czego nam brakuje. Jesteśmy, świadomie lub nie, małymi energetycznymi złodziejaszkami ;) I bardzo często sami padamy ofiarą, nazwijmy ich łowców energii ;)
Tak jak wspomniałam wcześniej, ludzie bezustannie gromadzą. Po co? Próbują zapewne łatać jakieś dziury. Wiadomo, że każdy nałóg to triumf naszej słabości. Jak wiele z naszych nałogów bagatelizujemy, lub świadomie obracamy w żart? Jak długo wytrzyma łata sklejona z pozornie wytrzymałych materiałów?
Czasami, nie wystarcza nam same posiadanie. Chcemy się tym dzielić, a mówiąc prościej chwalić, chociaż trudno nam w to uwierzyć. Potrzebujemy uwagi, lajka, komentarza. To właśnie jeden z mechanizmów szukania energii u innych. Ile razy zdarzało nam się popaść w powątpiewanie z powodu zbyt małej ilości uwagi poświęconej: nowej bluzce, fryzurze, piosence ( którą uwielbiamy, a której nikt inny nie polubił ... może nie jest aż tak fajna ?? ).
Gromadzimy wokół pozornych znajomych, tylko po to by czerpać ich energię. Może brzmi to brutalnie a może nieco złowieszczo, ale tak właśnie jest. Tworzymy kółka wzajemnej adoracji. Nie ma w tym nic złego, do momentu, kiedy bez kółka już nie potrafimy funkcjonować. Właśnie w takim momencie niedawno byłam. To moment, w którym sama nie wiesz czego chcesz a naprawdę fajne jest wtedy kiedy ktoś inny to potwierdzi. To właśnie ten nawyk, który jeszcze w dzieciństwie sobie wyrobiłam. Brak pewności siebie, brak znajomości siebie.
Wiele razy szukałam potwierdzeń, zapewnień. Wiele razy próbowałam skupiać uwagę innych na sobie. W mniej lub bardziej subtelne sposoby. Wiele czasu zabrało mi zrozumienie, jacy ludzie są wokół mnie i jaką role pełnią.
Wtedy poczułam się samotna. To było tak abstrakcyjne i nierealne, że postanowiłam coś z tym zrobić. Postawiłam sobie mentalną barierę i zaczęłam, mówiąc językiem sci-fi szukać energii w sobie. To bardzo wiele zmienia! W pracy, w związku, z towarzystwie. Nie zdawałam sobie sprawy, że można się uzależnić od ludzi. Że odkrycie samego siebie jest tak szalenie trudne i że dojście to tych wniosków może przynieść taką cudowną lekkość.
Przecież znam wspaniałych ludzi. Niewielu i nie na wyciągniecie reki, ale są. Rzadziej, ale na lepszych zasadach. To ci, którzy dzielą się swoją energia ze mną, nie odbierają a dają. Tych warto mieć przy sobie, i w tym przypadku mniej znaczy więcej!
Na koniec mojego nieco pokręconego posta, chciałabym Was zapewnić, że to co dajecie to do Was wraca. Nie dajcie się wciągać w dyskusje i awantury. Bo wielu ze znajomych, tylko czeka by dać nam pstryczka w nos, uszczypnąć i wyśmiać. Wiele sytuacji w pracy sprowadza się do wyprowadzenia z równowagi, skomentowania i sprowokowania. Zbyt wiele czasu wykorzystujemy na udowadnianie racji, stawianie na swoim i upartym dążeniu do .... niczego. To nic nie daje ! Szkoda waszej energii. Szczególnie przed Świętami :)
Dajesz miłość, prawdę i dobro – otrzymujesz miłość, prawdę i dobro ... Przekazując uczucie miłości drugiemu człowiekowi, niezależnie od tego, co on czyni, jest najsłuszniejszym wyborem naszego działania na rzecz siebie i innych. Najczęściej jest to zasianie w drugim człowieku wibracji dobra, która będzie przyciągać takie wibracje, które są w nim. Najczęściej nieświadomie polujemy na energię innych, aby poprawić swoje samopoczucie, biorąc od innych energię, która również jest nośnikiem informacji, uczuć. Bierzemy wszystko bez wyboru i negatywne i pozytywne informacje, emocje. Dobrze jest nauczyć się odróżniać własne emocje, od cudzych. Własne myśli, od cudzych. Fragment książki "Opowieść o drodze do siebie", cz. 2
Iza jesteś wielka! Lubię to nasze kółko wzajemnej adoracji :) Nasze energie się kumulują i dają prawdziwą bombę atomową, energetyczną mieszankę wybuchową i to jest właśnie to! Chodzi o to by wzajemnie się pozytywnie nakręcać! :) Bez siebie możemy żyć i razem tworzymy coś równie dobrego :)
OdpowiedzUsuń