Mądrość mnie kręci !


Celem tego posta miało być udowodnienie, że warto być mądrym, iść pod prąd i nie bać się bycia innym. Łatwo powiedzieć, co ?

MĄDRA CZY INTELIGENTNA ?

Zawsze żyłam w błędnym przeświadczeniu, że warto być inteligentnym a nie mądrym. Nie jestem psychologiem, nie rozróżniałam tych pojęć. Wydawało mi się, że mądrzy to ci co kują, dostają same 5, są lubiani, ale tylko przez nauczycieli. Inteligentni to ci lepsi. Czytają książki spoza spisu lektur, nie uczą sie matmy bo są tacy przewidywalni, wiedzą, że całki im w życiu nie pomogą. Otacza ich grono przyjaciół, są na fali, mają świat w zasięgu ręki. 
W latach 90, czyli wtedy, kiedy o takim tworze jak gimnazjum nikt nie słyszał w szkole było mniej podziałów. Byli ci popularni, byli metalowcy, hip hopowcy, sportowcy, ci co na różne sposoby przejawiali zdolności artystyczne i kujony. Nie byliśmy do nich wrogo nastawieni (bo dodam, że do kujonów nie należałam), ale mieliśmy poczucie, że to my jesteśmy ci fajniejsi. Myślę, że gdyby spytać druga stronę, potwierdziła by te odczucia. 
Uczyłam się na dobrym poziomie, miałam masę znajomych, czytałam książki dla młodzieży, jak trzeba było szłam na wagary. Nie chciałam być inna i nie byłam. 
NIKT NIE CHCE BYĆ INNY
No chyba, że jest mądry ;) Bycie innym to wyzwanie, to droga pod prąd. Potrzeba czasu na bycie mądrym. Potrzeba spojrzenia wstecz, wyciągania wniosków, rozwagi i pokory. Nasuwa mi się bardzo skrajny przykład - Adolf Hitler. Musiał być niesamowicie inteligentnym człowiekiem. Udało mu sie porwać tłumy i zachęcić do walki. Zabrakło mu mądrości by tę walke wygrać (co akurat wyszło światu na dobre). Rozumiecie? 



Przełóżmy to na przykład dnia dzisiejszego. Mądry, to ten, który myśli samodzielnie. To ktoś, kto potrafi dokonywać wyborów, podejmować decyzje, wyciagać wnioski. Ktoś, kto nie boi sie wyrózniać z tłumu, bo jest świadomy tego, że ta odmienność wyjdzie mu na dobre.  
Jeśli chodzisz do szkoły, to mogę cię zapewnić, warto inwestować w siebie. Dzięki temu zobaczysz więcej, poznasz wspaniałych i wartościowych ludzi. Jeśli boisz się krytyki, to przyznam ci się, że ja też. To nic wstydliwego. W dzisiejszych czasach, tak łatwo jest kogoś wyśmiać. Ile z Was tego doświadczyło w realu? A ilu w internecie? Stanislaw Lem, powiedział coś bardzo ważnego :
“Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.”

Bycie mądrym, to bycie innym. Codziennie, wracając z pracy autobusem przejeżdzam obok jednego z lepszych liceum w moim mieście. Codziennie z tego przystanku do autobusu wsiada stado klonów. Serio! One wszystkie wygladaja jakby wyszły spod jednej chińskiej taśmy produkcyjnej. Tak bardzo chcą wpisywać sie we współczesne trendy, że zapominają o samodzielności. To co pokazują media jest przyswajane w sposób zupełnie bezmyślny. Naprawdę trzeba nie tylko odwagi by sie temu sprzeciwić, ale i mądrości by to zauważyć. Młodość jest czasem trudnym, młodość szuka wzorców. Kiedy to ja przechodziłam ten czas, źródeł poszukiwań było znacznie mniej. Nie było internetu, reality show, a dostęp do gwiazd był możliwy tylko dzieki Bravo i ViVie. Dziś idole, są na wyciągnięcie ręki. Kopiujemy ich styl, ich sposób bycia i myślenia. Nawet sposób trzymania telefonu !! Dochodzi do upiornego ataku klonów sióstr Jenner. Przeraża mnie to, ale i zastanawia. Czy gdybym miała 16 lat, to właśnie tak bym wyglądała? 

Z perspektywy czasu, zapewniam Was, że nie ma nic pociagajacego w byciu jedną z wielu. Wasze hobby, zainteresowania, talenty, pomysły, marzenia, to coś co Wam w duszy gra - to Was wyróznia, dlatego nie bójcie się tego pokazywać. Widzieliście ostatnio akcję #hotdudesreading , zajrzyjcie na Instagram i zastanówcie się jakim dorosłym chcecie się stać ;)


Dla młodzieży ten tekst jest już i tak nieco za długi, dlatego żegam i odsyłam do galerii z którą zapewniam spędzicie więcej czasu, a wytrwałych dorosłych zapraszam do drugiej części posta ;)

My dorośli wiemy swoje. Czasami rozmarzymy się wizją, gdybym wiedział tyle co teraz, ale 10 lat temu ... a gdyby babcia miała wąsy ...
My dorośli mamy misję. Nie ważne jak wziośle to brzmi, mamy ją i koniec. Nasze zadanie to kształtowanie młodszego pokolenia. Pokolenia naszych dzieci, chrześniaków, siostrzeńców, bratanków a może znajomych. Mam szczęście do kontaktów z młodszymi od siebie. Uwielbiam z nimi rozmawiać i ich słuchać. Chcę być dla nich przykładem tego, że dokonując odpowiednich wyborów można żyć szczęśliwie. Nie uważam się za osobę ponadprzeciętnie mądrą, ale lubię pogłębiać swoja wiedzę. Moja ciekawość świata nie ma końca. Chcę tym zarażać osoby, które są skłonne kształtować siebie samego. Ja już wybrałam swoja drogę, wybrałam ją mądrze ;) Ten post chciałabym zakończyć bajką dla dorosłych. Opowieść o miłości rodziców do dzieci. Odpowiada na pytanie, jakim być by nas słuchano. Jak pokonać idolów nastoletek i stać się przykładem dla dziecka.
Ps. Pamietajcie, to bajka, nie bierzcie jej zbyt serio ;)


Zbigniew Królicki – „Bajki chińskie”
JAK WYCHOWYWAĆ DZIECI



Pewnego dnia do mistrza przyszli zatroskani rodzice. Mają sze­ścioro dzieci: trzy córki i trzech synów, i ogarnia ich coraz więk­szy strach, czy będą w stanie wychować ich na porządnych lu­dzi, którzy poradziliby sobie w życiu. Jakie przekazać im wartości? Jak postępować? Jak kształcić?
- Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi - powiedział mistrz. - Każde z waszych dzieci wymaga innego postępowania. To, co mogę wam poradzić, to kierować się w swoich relacjach z nimi kilkoma zasadami. Przede wszystkim powinniście pamiętać, że dzieciom może­cie dać, tak naprawdę, tylko dwie rzeczy: korzenie i skrzydła. Korzenie to dom, rodzina i tradycja; opieka i pomoc; poszanowanie starszych, pra­wość i uczciwość w najdrobniejszych sprawach; ład i porządek moralny. Korzenie dadzą dobre umocowanie, podstawy i dobre wybicie do lotu. Dadzą też pewne lądowanie i świadomość, że zawsze jest takie miejsce, gdzie można bezpiecznie spocząć. Skrzydła zaś to otwartość na świat, wielkie horyzonty i zachęty do latania. To pokazanie, że w życiu jest dla każdego miejsce na jego lot, że cokolwiek się robi, można to robić wspa­niale, być w tym wielkim. Warto rozwinąć skrzydła.
- To piękne, co mówisz - powiedział ojciec - ale wokół nas jest wie­le rodzin, które starają się postępować zgodnie z tą zasadą, a ich dzieci, mające korzenie i skrzydła, wcale nie chcą latać. Jak postępować, aby chciały je rozwinąć i latać? Przecież nie mogę tego zrobić za nie!
- Dobrze powiedziałeś - odparł mistrz. - Nie rozwiniesz za nie skrzy­deł i nie polecisz. Najwięcej błędów rodziców polega właśnie na tym, że chcą to robić za własne dzieci: wybrać najlepsze miejsce do startu, za­poznać z listą zagrożeń, uchronić przed upadkiem i poranieniem skrzy­deł. Relacje między wami a dziećmi powinny być takie jak między łu­kiem i strzałą. Łuk i cięciwa to ojciec i matka, strzała to dziecko. Strzała trafia do celu i cieszy się, że go osiągnęła. Im cel był odleglejszy, tym większa satysfakcja. Ale kto napiął łuk? Kto wymierzył? Kto uwzględnił wiejący boczny wiatr? Strzała trafiła i się cieszy. Nie pamięta, skąd wy­leciała. To dobrze. Ale powiedzcie mi, kto pójdzie po nagrodę? Na ko­go spłynie splendor: na strzałę czy łucznika? Jednak każdy dobry łu­cznik wie, że aby strzała trafiła do celu, musi być spełniony najważniejszy warunek.
- Musi być określony cel - przerwała matka.
- Tak, ale strzała nie trafi - odparł mistrz.
- Trzeba napiąć łuk.
- Tak, ale nie trafi.
- Trzeba odpowiednio przygotować strzałę.
- Tak, ale nie trafi.
- Trzeba dokładnie wycelować.
- Tak, ale nie trafi.
Rodzice wymieniali jeszcze kilkanaście różnych warunków, a mistrz z coraz większym rozbawieniem odpowiadał swoje „nie trafi”. W końcu, gdy rodzice byli już zupełnie zrezygnowani, rzekł:
- Strzała musi opuścić łuk i cięciwę. Trzeba ją wypuścić! Rozumiecie?
Rodzice roześmieli się wraz z mistrzem.
- Masz rację. Jakie to proste. Ale w swojej rodzicielskiej miłości chcie­libyśmy mieć ich blisko siebie - powiedziała matka.
- Ich czy ich serca? - przerwał mistrz.
Po dłuższej chwili milczenia i zadumy matka odpowiedziała:
- Ich serca, aby były cały czas z nami.
- Aby wasze serca mogły być blisko, wasze domy muszą stać bardzo daleko - rzekł mistrz. - I jeszcze jedno: jesteście dobrymi, troskliwymi rodzicami. Kochacie swoje dzieci. Już to, że zdajecie sobie takie pytania, o tym świadczy. Niech tak będzie zawsze. Aby tak było, nie będą potrzebne wam te zasady, tyl­ko miłość.




2 komentarze
  1. Cały czas myślałam, że mądrość i inteligencja to synonimy, dałaś mi dużo do myślenia dzisiaj... a ta bajka po prostu piękna...i mądra! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sobie tez dalam, wlasnie o to mi chodzilo :) a bajka, masz racje, uwielbiam jej przeslanie :)

      Usuń