Facebook: bóg czy wróg ?


W zasadzie pisząc o tym, o czym będę pisać, myślę sobie, że dla mnie to normalne, zwyczajne i właściwie nie ma o czym pisać heh! Co niektórzy myślą tak jak ja. Ale zapewniam Was, że jest wiele osób, które nie rozumieją całej ideologii Facebooka. Nie wiedzą po co to jest, nie czują potrzeby brania w tym udziału. Nie wiedzą dlaczego tak nas wciąga to życie w sieci, czemu zastępujemy spotkania na żywo klikaniem w klawiaturę. Otóż ja wszystko wyjaśnię…

Po pierwsze nic nie zastępujemy!! To jest jedno życie, to jest całość. To ułatwienie kontaktu, dodatkowa jego forma. Nie z każdym mogę zobaczyć się, pogadać, wypić kawę a nawet zadzwonić do niego. Niektórzy mieszkają  ponad 2000 km ode mnie…a ja codziennie widzę co u nich się dzieje, prostym lajkiem daje znać, że biorę mimo wszystko udział w ich życiu, że się interesuję…
Jedni mówią, że nie muszą wychodzić na miasto, bo już wiedzą co się u kogo dzieje, nie muszą pytać : „Co u Ciebie?”. Ok może wtedy wydawać by się mogło, że to zastępuje realną relacje (choć dla mnie - fejsbukowa jest realna, ale o tym dalej) według mnie to tylko jej uzupełnienie. To niekiedy łatwiejsza i szybsza forma łączności. Mimo wszystko nigdy nie zrezygnowałabym ze spotkań z przyjaciółmi na rzecz Facebooka. Ale też ciężko wyobrazić mi sobie moje życie bez niego i wcale się tego nie wstydzę… Co bym robiła przy porannej kawie jakbym nie mogła klikać z Izką o naszym blogu? Dzwoniła? No nie zawsze, wbrew pozorom to najwygodniejsza forma (z resztą to też nie spotkanie na żywo). Jak ustalałybyśmy szczegóły naszej strony, a tak jeśli chcę coś Jej pokazać daje link i po sprawie. Jak kontaktowałbym się z przyjaciółmi z Francji, kiedy oglądałabym ich zdjęcia z wakacji? Wtedy gdy spotkalibyśmy się, czyli raz, dwa razy w roku? Jakiej muzyki bym słuchała gdybym polegała tylko na sobie lub tv? A tak zawsze jakąś, ciekawą propozycję rzuci kumpel np. z Hiszpanii czy chociażby sąsiadka z klatki obok. Spotykając ją na spacerze, nie sądzę, żeby opowiadała mi o tym, czego słuchała rano, no chyba, że to byłoby naprawdę wydarzenie jej dnia! Może to i banalne przykłady, nic konkretnego, poważnego ale i z takich rzeczy składa się nasze życie, z wielu drobiazgów, które tworzą wielką całość.
Nie napiszę też, że Facebook i życie to dwa oddzielne światy! Uważam, że to jedno, więc nie ma co wybierać miedzy jednym a drugim, to współgra!  Nie będę nic różnicować na życie w realu i w sieci, bo FB to też real, przecież to wszystko co tam się dzieje, dzieje się naprawdę! Jedno drugie nie wyklucza, wg. mnie nie ma realnego i fikcyjnego świata sieci, są oba i oba tworzą nasz świat i komunikację.



Krytyka Fejsa jest wszędzie! Najbardziej irytują mnie osoby, które go mają, używają i narzekają. Czysta hipokryzja! Przecież nikt Was nie zmusza, nie korzystajcie jeśli Wam nie pasuje. Śmieszą mnie Ci, którzy nigdy na nim nie byli, nie wiedzą co to jest a moją tyle na ten temat do powiedzenia.
Facebook ma naprawdę swoje dobre strony i wcale nie chce mi się pisać o tych złych… że co? Że ludzie udają, że koloryzują, że chwalą się bez sensu fotami, karmią swoją próżność lajkami…Eee tam nie rusza mnie to, idąc ulicą też skupiasz się na wyglądzie, wnętrze poznajesz później…
Fb w mojej opinii to nie jest miejsce na zbieranie plot (a z tym określeniem się już spotkałam), tam można pożytecznie spędzić czas, od ludzi można się wiele  nauczyć! Polecamy sobie ciekawe artykuły, dyskutujemy, wymieniamy przepisami, muzyką, filmami, swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami, polecamy książki, programy itd. itd. Tego jest nieskończenie wiele… Dzięki Fejsowi czuję się częścią całego świata, czuję, że mam go na wyciągnięcie dłoni, jedno kliknięcie i jestem gdzie chcę. Ludzie z każdego zakątka Ziemi są tuż obok, piszemy, obserwujemy, poszerzamy horyzonty i perspektywy! Moją największą inspiracją są ludzie, dużo się od nich uczę, mnóstwo od nich czerpię energii i pomysłów i nie będę ograniczała się tylko do kontaktów na ulicy, bo wtedy niektórych widziałabym raz na miesiąc, rok a tak mamy częsty kontakt.
Oczywiście jest masa ludzi, którzy kreują się na fejsie na kogoś kim nie są,  obmawiają, bazują na naiwności innych, tak jak wszędzie...i z resztą każdy z nas ma jakieś grzeszki na swoim koncie, ale nie do tego on nam przede wszystkim służy. Nie sądzę też, że na portalu jesteśmy kimś zupełnie innym niż w rzeczywistości.
Ludzie wbrew pozorom lubią się wybebeszać, ja na pewno jestem duchową ekshibicjonistką i dobrze mi z tym! Nie mam problemu z tym co udostępniam: fotki, klipy, wpisy na blogu… Co nie znaczy, że to wszystko co mam do zaoferowania… To tylko ta część mnie, którą pozwalam Wam zobaczyć. I nie tragizujcie matki dzieci, mężowie żon, że Bóg wie jakie fotki rozpływają się po sieci. Nie wiesz tak naprawdę co zrobi z Twoimi zdjęciami fotograf u którego je wywołujesz. Używajmy wszystkiego z rozsądkiem! To nasze czasy, nasze technologie! Ja chcę z nich korzystać, ale z głową. Nie panikujmy na wyrost, że ludzie przyrastają do krzeseł, to już ich problem, skoro popadają w skrajności.
Kiedyś ludzie pisali pamiętniki,  też potrzebowali przelać swoje myśli, inaczej się mówi a inaczej pisze o czymś. Kiedyś nie było innych możliwości, takich jak dzisiaj, więc brali kartkę i długopis i do dzieła. A ja rano weszłam na fejsa, poklikałam trochę z kumpelą, wyżaliłam się, ponarzekałam ale i też nakręciłam się pozytywnie. Wszystkie emocje pochłonęła moja klawiatura. Te wszystkie chaty, komunikatory, portale to formy wyrzucania emocji, więc w zasadzie po co i kiedy pisać dla samej siebie... No ja jeszcze mimo wszystko jakoś to ogarniam, bo piszę bloga. Ale to wszystko zależy od człowieka. 
Rozumiem tych, którzy nie złapali bakcyla, nie mają takiej potrzeby, ich sprawa. Żyją po swojemu, mają być może ważniejsze sprawy na głowie, pracę, dom. Choć z mojej obserwacji wynika, że to nie zleży od tego ile masz pracy, czym się zajmujesz, tylko od tego jakie masz usposobienie. Ja będę z niego korzystać mimo, iż innej barwy przez to nabiera powiedzenie - wyjdź z domu, do ludzi, bo inaczej nic ciekawego Cię nie spotka, nic się nie wydarzy…bo ja siedząc w domu jestem w centrum świata! Ale po raz kolejny to powtórzę:  nie stosuję tego zamiennie, korzystam z obu form kontaktu. Kiedy chcę wychodzę, kiedy chcę jestem w domu i dobrze mi z tym! Uważam, że z  Fejsem jest łatwiej, szybciej i przyjemniej. Jeśli ktoś powie, że to zbyt wyidealizowana wizja Facebooka, ma do tego prawo, ja mam już dość tej ciągłej jego krytyk. I tyle!



 


2 komentarze
  1. Zgadzam się z każdym zdaniem. Facebook w cudowny sposób ułatwia nam życie, a to jak z niego korzystamy świadczy tylko o nas.

    OdpowiedzUsuń