Już dawno przestałam wierzyć w komedię. Zalew seryjnych amerykańskich przedstawicieli tego gatunków okazał się nie do strawienia. Swoje trzy grosze dołożyli Polscy twórcy, którzy od ponad dziesięciu lat nie wywołali uśmiechu na mojej twarzy. Jedno jest pewne o mały włos nie straciłabym prawdziwej 1,5 godzinnej uczty. Co się okazało? Grand Budapest Hotel to film doskonały. Nie potrafie pisać recenzji więc się nie zabieram, ale w kilku zdaniach postaram się Was przekonać, że musicie pokochać ten film. Tak jak kochacie muffiny ( bo chyba każdy je uwielbia).
Obsada
Po Grand Budapest Hotel siegnęłam bez zastanowienia. Wystarczył mi Edward Norton, a jego wspólnicy ( lista jest długa więc wymienię kilkoro) Adrien Brody, Saoirse Ronan, Jude Law, Ralph Fiennes tylko zaostrzyli mój apetyt.
Mówi się, że bycie aktorem komediowym jest o wiele trudniejsze niż dramatycznym. Chyba coś w tym jest. Na swoim przykładzie rozumiem jak ciężko jest rozbawić widza, nie robiąc z siebie wariata. Polska komedia przyzwyczaiła mnie to błaznowania i zbednej ekspresji, która wzmaga w widzu zażenowanie i poczucie wstydu.
Przykład powyższych powiniem być wzorem do naśladowania w nauce trudnej sztuki rozśmieszania. Na szczególną uwage zasługuje nieznany mi do tej pory Tony Revolori, osiemnastolatek, który swoją karierę filmową dopiero zaczyna, a który u boku takich znakomitości trzyma poziom i powiem szczerze ma szanse wysoko podnieść poprzeczkę.
Dialogi
Powinnam napisać o tym na samych początku. To oczywiste, że ten film nie jest dla każdego. Komuś to spodziewa sie humoru rodem z Las Vegas, mówię - szkoda kasy na bilet!. Jestesmy w Budapeszcie, a tu śmiejemy sie inaczej!
Dialogi ... poezja dla uszu! To naprawdę cenne, kiedy w mowie potocznej słowa raczą swym pieknem, śmieszą i uczą jednocześnie. Nie boję sie przyznać ilu nowych słów sie nauczyłam :) i z jaką radościa słuchałam subtelnych prawie poetyckich dialogów okraszkonych delikatnym JEBAŁ TO PIES.
Akcja
Może nieco uprościłam pisząc o Grand Budapest Hotel - komedia. To prawdziwy film akcji. Aktorzy i ich dialogii to wielki plus, ale nie mogę zapominać o świetnej historii w tle.
Akcja toczy się w fikcyjnej Żubrówce w okresie przedwojennym.
W podupadającym Grand Hotelu życie toczy się powoli i sennie, nie to co kiedyś. Przekonuje sie o tym młody pisarz, który ma szczęście poznać historię Gustava H. znakomitego konsjerżera oraz jego boya hotelowego Zero Moustafy. Zdziwicie sie co to za historia. Jest wątek miłosny i kryminalny. Mamy dzieło
sztuki, zabójstwo, zagadkę. Wszystko co współcześnie tak modne i banalne tu w luksusowym holetu w
latach 30 nabiera dodatkowego smaku i cudownie sie trafi w trakcie ogladania :)
Historia, dialogi, kunszt aktorski wszystko to sprawia, że zwracam honor komediom. Wierzę, że przez wiele lat kierowałam sie błednym obrazem tego słowa. Teraz wiem, gdzie szukac i nie omieszkam odnaleść więcej takich pereł jak Grand Budapest Hotel. Smacznego!
Z filmów tego reżysera polecam również "Moonrise Kingdom" ( kochankowie z księżyca. Jest utrzymany w podobnej formie co GBH i również zawiera wspaniałą obsadę ( w tym Edwarda Nortona ). Bardzo fajny jest również film " Genialny klan" :) Cały czas jak myślę o GBH to nie mogę się nadziwić, że kręcili go tak blisko nas, pod Zgorzelcem, a cała obsada chodziła do polskiej knajpy na obiady. Gdybym tylko tam była i zobaczyła ich wszystkich w jednym miejscu to chyba padłabym trupem :P
OdpowiedzUsuńPod Zgorzelcem ... nie wiedziałam !!!! O rany co za strata! Moonrise mam od dawna na liście "muszę zobaczyć" , więc chyba najwyższa pora!!
OdpowiedzUsuń